Gerard Jaryczewski: Modlitwa o niepodległość

» ODPOWIEDŹ do: Dar wolnej Polski

Drodzy biskupi, natknąłem się na komentarz do Waszego listu, gdzie krytyce poddany został m.in. fragment poświęcony przodkom, którzy: “Życiową postawą potwierdzili, że droga do odzyskania przez Naród Polski swego niepodległego i suwerennego państwa wiodła nie tylko poprzez walkę zbrojną, starania polityczne, dyplomatyczne i pracę kilku pokoleń Polaków, ale przede wszystkim przez miłość do Boga i bliźniego, wytrwałą wiarę oraz modlitwę”. Główny zarzut można sformułować tak: było dokładnie odwrotnie.

Jeśli Polska odzyskała niepodległość, to przede wszystkim dzięki walce zbrojnej, staraniom politycznym, dyplomatycznym i przez pracę kilku pokoleń Polaków — tak twierdzą niektórzy krytycy. Nie dzięki miłości do Boga i bliźniego, nie dzięki wytrwałej wierze i nie dzięki modlitwie. Może miłość bliźniego da się jeszcze obronić, może jeszcze wiara, która była szkołą wytrwałości, ale modlitwa? Modlitwa była bez znaczenia.

Wskazano w krytycznym komentarzu postacie z historii, którym po drodze trudno było iść z Kościołem: Piłsudskiego, Dmowskiego, Mickiewicza... Miłość, wiara i modlitwa mogła być główną przyczyną tylko dla wierzących, wśród których katolicy stanowili tylko część Polaków — może większą część, ale tylko część.

W zasadzie trochę racji jest w tej krytyce. Gdyby nie walka zbrojna, starania polityczne, dyplomatyczne i praca pokoleń — nie byłoby niepodległości. Aleksander Bocheński w “Dziejach głupoty w Polsce” (1947) wykazuje jednak, jak wiele zależało od bieżącej sytuacji w Europie i naszych kochanych zaborców (brzmi może dziwnie, ale miłość nieprzyjaciół zobowiązuje do kochania także zaborców). Więc może to właśnie wypadkowa żywiołów narodowych — zatem pewna statystyczna okazja, swego rodzaju Osobliwość — dała szansę do wybicia się na niepodległość. Czyli może aż tak wielkiego znaczenia nie miały walka, starania i dyplomacja same w sobie?

Zobaczmy: 123 lata walczyliśmy, staraliśmy się, spotykaliśmy w kuluarach parlamentów Europy i świata, i co? I nic. Wolność przyszła w zasadzie dopiero wtedy, gdy zbrojnie byliśmy najsłabsi, gdy politycznie znaczyliśmy najmniej. Czy w ogromnej większości nie mieliśmy dość po powstaniu styczniowym?

Nie wolno przekreślić lub umniejszyć roli walki, polityki i dyplomacji, ale... czyż chwila dziejowa nie była też sprzyjająca? Czy można ją zignorować jako czynnik i uznać, że sami sobie wywalczyliśmy niepodległość? Lub że na nią zasłużyliśmy? Lecz przecież niejedno państwo w Europie wybiło się wtedy na niepodległość — nie byliśmy jedyni, choć byliśmy najwięksi. Bez wysiłku nie byłoby zatem niepodległości, ale można bronić tezy, że odzyskanie niepodleglości w 1918 roku nie było PRZEDE WSZYSTKIM skutkiem walki, polityki i dyplomacji.

I tu przechodzimy do kwestii kluczowej. Skoro tak, to albo nie można wskazać głównego czynnika — lub głównych czynników — albo główny czynnik miał inny charakter, duchowy. Chesterton w “Heretykach” (1905) pisał: “Sporne jest nie to, czy świat materialny zmienia się za sprawą naszych idei, lecz czy na dłuższą metę zmienia się za sprawą czegokolwiek innego”. W tym przypadku mowa byłaby, zgódźmy się, o idei niepodległości.

Jeżeli więc głównym czynnikiem odzyskania niepodległości była jej idea przenoszona między pokoleniami, podtrzymywana i propagowana w całym kraju, wśród różnych sił społecznych — a można tej tezy skutecznie bronić, i jest to teza, na którą mogą zgodzić się zarówno wierzący jak niewierzący — to i bez trudu można udowodnić, że wspierała tę ideę miłość Boga i bliźniego, wytrwała wiara i modlitwa, szczególnie w Kościele rzymskokatolickim. Przede wszystkim argumentów dostarczy tu Magisterium, za którym poszli liczni święci, błogosławieni, słudzy Boży i wielu patriotów, którzy siłę dla swoich działań czerpali z nauki Kościoła.

Oczywiście znajdzie się dość przykładów osób, którzy dostarczą argumentów przeciw tezie o jednoznacznyn związku Kościoła polskiego z polskim patriotyzmem, ale przykłady te nie będą mogły powołać się na naukę Kościoła. Oczywiście nie tylko katolicy byli patriotami. Oczywiście nie zawsze duchowni nawoływali do walki zbrojnej — gdyby tak było, byliby bezdusznymi mordercami. Oczywiście czasami duchowni nawoływali do posłuszeństwa zaborcy — i czasami to był przejaw tchórzostwa, ale nieraz był to przejaw roztropności.

Łatwo jest przyjmować proste tezy: zawsze razem Kościół i Ojczyzna, albo: rozdział Kościoła od państwa jasny i niezmienny. Tylko w jakim celu to czynić?

Jeśli wierzymy w Boga tak jak naucza Katechizm, to mamy prawo wierzyć, że głównym czynnikiem odzyskania niepodległości była łaska Boga, która zapewne — Bog jeden wie — nie przyszłaby bez modlitwy. I nie możemy twierdzić niczego innego, jeśli nie chcemy popaść w sprzeczność. A jeśli ktoś nie wierzy w Boga, to oczywiście nie może się z tym zgodzić — bez sensu jest podkreślać rolę nieistniejącego czynnika.

A jak było faktycznie? Wszyscy dowiemy się już wkrótce.

abp Józef Michalik

Archidiecezja Przemyska

bp Krzysztof Nitkiewicz

Diecezja Sandomierska

abp Marek Jędraszewski

Archidiecezja Krakowska

abp Wojciech Polak

Archidiecezja Gnieźnieńska

prymas Polski

bp Janusz Stepnowski

Diecezja Łomżyńska

bp Henryk Tomasik

Diecezja Radomska

bp Damian Andrzej Muskus

Archidiecezja Krakowska, bp pom.

abp Józef Kowalczyk

Archidiecezja Gnieźnieńska

em. prymas Polski

bp Zdzisław Fortuniak

Archidiecezja Poznańska, bp pom.

abp Wiktor Skworc

Archidiecezja Katowicka

bp Adam Bałabuch

Diecezja Świdnicka, bp pom.

abp Stanisław Gądecki

Archidiecezja Poznańska

przewodniczący KEP

bp Edward Dajczak

Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska


dobre info o biskupach:


nasz Biskup:







odpowiadamy.eu - na listy się odpowiada

(c) odpowiadamy.eu