Maria Wojcieszek: A cóż z „singlem”?

» ODPOWIEDŹ do: Niezbędni prorocy – list na Dzień Życia Konsekrowanego 2015

Czcigodni Ojcowie, zacznę może swoją odpowiedź od tego, że nie czuję się „singlem” i przypuszczam, że nie jestem powołana do takiego stanu życia. Dlaczego jednak chcę napisać do Was o tym zagadnieniu? Bo wydaje mi się, że istnieje ogromna potrzeba wyjaśnienia pewnego zamętu, jaki panuje wokół tej kwestii. I że im wcześniej drodzy Ojcowie, wyjaśnicie tę kwestię, tym lepiej dla wszystkich. Wydaje mi się, że Kościół już dysponuje pewną wiedzą na ten temat, którą mógłby się podzielić, dla dobra wielu ludzi. Już wyjaśniam, co mam na myśli.

Zanim przejdę do właściwego tematu tej odpowiedzi, chciałabym bardzo serdecznie podziękować Ojcom, za odniesienie się w tym liście do sprawy powołania do życia w rodzinie. Było to dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Gdy czytałam Wasz list, z początku brakowało mi podkreślenia sprawy związku między tymi powołaniami, a tu nagle na koniec miła niespodzianka.

Chciałabym jednak jeszcze bardziej drążyć temat związku między różnymi powołaniami, w tym do życia samotnego. Najpierw warto powiedzieć, że istnieją trudności definicyjne w określeniu samego zjawiska bycia „singlem”. Jednak te problemy z nazewnictwem nie przeszkadzają, jak się okazuje, w prowadzeniu badań socjologicznych nad tym zjawiskiem i stawianiu prognoz, które wykazują, że liczba gospodarstw jednosobowych w Polsce będzie rosła. Niezależnie więc od tego, jak trudno jest o tym rozmawiać (bo nie wiadomo dokładnie, o czym mówimy), warto podjąć ten trud, bo rzeczywistość do tego wzywa.

Wydaje mi się, że Kościół ma tutaj do zaproponowania wiele. Po pierwsze, lepsze określenia, które niosą za sobą bogatą i poważną treść. Takie słowa jak „powołanie do życia w pojedynkę” czy „świecki pustelnik” o wiele lepiej mogą odzwierciedlić rzeczywistość osoby, której droga do świętości pozostaje poza małżeństwem czy życiem konsekrowanym. Podkreślają one, że również dla takich osób Bóg ma wspaniały plan życia, i że mogą one realizować w pełni chrześcijańskie powołanie. Z drugiej strony uwidoczniają trudności i rzadkość udzielania takiego powołania. Pustelnikami zostawali w przeszłości jedynie niektórzy, i nikt chyba nie uważa takiej drogi za szczególnie prostą. Tymczasem, gdy mówi się o byciu „singlem”, o wiele łatwiej popaść w złudzenie, że to rozwiązanie dostępne dla każdego.

Inną ważną sprawą, jaką można powiedzieć przy okazji podjęcia tematu bycia „singlem”, jest z kolei kwestia tego, na ile każdy ma w pewnym sensie powołanie do samotności, może nie całkowitej, ale częściowej. Nie jesteśmy bowiem stworzeni dla jakiegoś człowieka, ale dla Boga. I ten aspekt, „ofiarowania Bogu wszystkiego”, jak drodzy Ojcowie piszecie w końcówce Waszego listu, można podkreślić nie tylko mówiąc o życiu konsekrowanym, ale właśnie można także wydobyć przy okazji mówienia o byciu osobą samotną. Poza tym można też mówić o wolności, wyjaśnić czym ona jest, a czym nie.

Wróćmy jednak do tego, co Kościół ma do podarowania w kwestii bycia „singlem”. W narracji Kościoła bardziej ma szansę wybrzmieć godność i szansa, jakie stoją przed autentycznym powołaniem osoby „samotnej”. I jednocześnie o wiele bardziej widoczne są wyzwania, jakie przed taką osobą stoją. Przede wszystkim powinna ona być osobą zdolną do podjęcia pozostałych powołań, czyli małżeństwa czy życia konsekrowanego, tylko rezygnującą z nich dla podjęcia innej, oryginalnej drogi. Można by wymieniać wiele jeszcze cech, jakie powinien posiadać „singiel”, który chce pozostać chrześcijaninem, jednak już ta jedna wystarczy, by uprzytomnić, że bycie świecką osobą samotną w gruncie rzeczy jest wyzwaniem być może nawet trudniejszym niż bardziej zakorzenione w naszym myśleniu małżeństwo czy życie konsekrowane. Czy można podać konkretny życiorys będący tego przykładem, czy powołanie to jest możliwe? Otóż Kościół wskazuje na przykład takiego pomyślnego realizowania takiej ścieżki życia. Jest tą osobą bł. Edmund Bojanowski, który jako człowiek świecki żył właśnie w pewnym sensie w pojedynkę, i jak się okazuje jego życie wydało niezwykłe owoce, począwszy od dzieł charytatywnych czy wychowawczych, a skończywszy na założeniu zgromadzenia zakonnego. Jak się okazuje taka osoba potrafi być dla wspólnoty niezwykłym darem! I to zarówno dla rodzin, jak i wspólnot zakonnych.

Co zatem sprawia, że nie uwzględniliście w liście tego, być może rzadkiego, ale jednak istniejącego powołania? A przynajmniej ja tego przy pierwszej lekturze nie dostrzegłam? Co sprawia, że pominięto problem „singli”? Myślę, że w znacznej mierze przyczynia się do tego fakt, iż taki wybór ścieżki życiowej kojarzy się z egoizmem i skrajnym indywidualizmem oraz brakiem chęci podejmowania zobowiązań życiowych, a więc cechami zaprzeczającymi temu, czym jest chrześcijańskie powołanie – wolnym darem z siebie, z miłości, wymagającym ofiary, wyrzeczenia. Istotnie wydaje mi się, że z tego właśnie powodu w sensie ścisłym nie można mówić o „chrześcijańskim singlu”. Z tego powodu rozumiem, dlaczego, drodzy Ojcowie, nie podjęliście tematu „singli” w swoim liście dotyczącym powołania. Jednak problem polega na tym, że w pewnym sensie jak najbardziej można mówić o tym, do czego jest wezwana osoba realizująca samotnie swoje powołanie życiowe. I w tym sensie już można mówić o chrześcijańskim stylu bycia „singlem”. Stanowiłby on alternatywę dla tego niewłaściwego, obecnego w kulturze popularnej modelu. I myślę, że może zabrakło jakiegoś choćby zdania na ten temat, które stanowiłoby przeciwwagę dla złych tendencji w kulturze, i dawałoby nadzieję osobom, które z różnych przyczyn poczuwają się do bycia „singlem”, dawałoby im miejsce w Kościele.

A tej nadziei bardzo czasem może „singlom” brakować. Dowodem na to jest choćby święto singla (15 lutego), w czasie którego można, czy wręcz należy „upić się z żalu, że znów spędziłeś Walentynki samotnie przed komputerem”. Czy to nie przerażająca wizja, taki pomysł? A myślę, że on odzwierciedla głęboką rozpacz niektórych ludzi, którzy w gruncie rzeczy nie są powołani do życia w pojedynkę, ale być może czują się niezdolni do podjęcia zadań związanych z małżeństwem czy życiem konsekrowanym. I tu myślę jest miejsce na duszpasterską rolę Kościoła. Żeby podkreślał, że życie w pojedynkę to element takiego powołania, z którym wiążą się co najmniej takie wyzwania, jakie stoją przed pozostałymi rodzajami powołań. I że nie można uciekać od małżeństwa czy życia w klasztorze w bycie „singlem”, jeśli się chce pozostać chrześcijaninem. Bo taka ucieczka rodzi właśnie rozpacz. Ale zarazem potrzeba, by Kościół wyjaśniał, że powołanie do życia samotnego istnieje i ma swoje miejsce w społeczności i we wspólnocie Kościoła.

Podsumowując, wydaje mi się, że Kościół może wykorzystać twórczo swoje doświadczenie i wiedzę dotyczącą ludzkiego powołania, i właśnie zaaplikować ją do rozwiązania problemu, jaki stwarza postawa „singla”. Co więcej, sądzę, że jako Kościół jesteśmy wezwani do tego, by wychodzić do wszystkich cierpiących. A w gruncie rzeczy osoba, która wybiera styl życia oparty na braku zobowiązań i która nie jest w stanie nawiązać relacji, doświadcza cierpienia, bo w gruncie rzeczy nie może realizować swojej wolności. Ta wolność jest jakby „zamrożona”, niezdolna do działania, nie objawiająca się w czynie, pozostająca jedynie potencjałem. Myślę, że Jan Paweł II wołając, że w dzisiejszych czasach potrzeba wyobraźni miłosierdzia, miał na myśli także wychodzenie do ludzi, którzy cierpią właśnie z powodu duchowego ubóstwa, z powodu niezdolności do miłości. Stąd warto byśmy pamiętali także o takich osobach, które z pozoru mogą opływać w dostatek. Ważne też, by Kościół przestrzegał przed konsekwencjami ulegania modnym ideologiom, płynącym z konsumpcjonizmu, chciwości, ukazującym bycie „singlem” jako atrakcyjnej alternatywy dla małżeństwa i życia konsekrowanego, i ukazywał wspaniałość odpowiedzialnego wyboru powołania, czy to realizowanego w pojedynkę czy to we wspólnocie.

Dziękuję Wam, czcigodni Ojcowie, za ukazanie piękna życia konsekrowanego, za przypomnienie tego, na czym polega jego wartość. Jednocześnie mam nadzieję, że uda się Wam pokazać duszpasterską troskę o każdego człowieka, także świeckiego, który realizuje swoje powołanie życiowe samotnie lub tego, który w gruncie rzeczy pragnie innej ścieżki życiowej, ale czuje się niezdolny do podążania nią. Dziękuję w tym kontekście za wezwanie do modlitwy do Matki Bożej. Myślę, że jest ona bardzo potrzebna.

inne odpowiedzi:

Gerard Jaryczewski: Epsilon świętości

Drodzy biskupi,

kiedy w analizie matematycznej rozważamy wartości nieskończenie małe, posługujemy się terminem epsilonu, który jest formalnym ujęciem intuicyjnie pojmowanej liczby różnej od zera (na której zatem możemy wykonać jakieś operacje, których nie da się już wykonać na zerze), ale dostatecznie małej, aby np. nie dało jej się narysować ołówkiem obok zera na osi liczbowej. Epsilon jest niczym nawet wobec jedynki, nie wspominając o nieskończoności. A my wobec Boga jesteśmy zerami. Bez Boga jesteśmy niczym.

» » »

Ewa Wasilewska: O pożytkach z konsekrowanych braci i sióstr

Drodzy Ojcowie!

Kolejny Wasz list o życiu konsekrowanym skłonił mnie do namysłu nad braterstwem członków kościoła i nad szaleństwem, jakiego wymaga czasami wybranie Pana Boga.

» » »

Marcin Trepczyński: to nie wszystko

Ekscelencje, czcigodni Ojcowie, dowiedziałem się z tego listu kilku nowych rzeczy, pokazujących ważne wymiary życia konsekrowanego. Żałuję jednak, że nie poruszyliście spraw, które wielu wiernym mogą chodzić po głowie, gdy myślą o zakonach. A to przecież głównie do nas, szeregowych wiernych jest ten list. Jedna z nich dotyczy tego, co w liście uznaliście za pewnik: czy faktycznie trudno sobie wyobrazić Kościół bez osób konsekrowanych? Inne zaś dotyczą choćby sensu podejmowania takiej formy życia i tego, czy w końcu jest lepsza od innych, czy nie.

» » »

abp Stanisław Gądecki

Archidiecezja Poznańska

przewodniczący KEP

bp Zdzisław Fortuniak

Archidiecezja Poznańska, bp pom.

bp Damian Andrzej Muskus

Archidiecezja Krakowska, bp pom.

abp Józef Michalik

Archidiecezja Przemyska

bp Edward Dajczak

Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska

bp Adam Bałabuch

Diecezja Świdnicka, bp pom.

abp Józef Kowalczyk

Archidiecezja Gnieźnieńska

em. prymas Polski

abp Marek Jędraszewski

Archidiecezja Krakowska

abp Wojciech Polak

Archidiecezja Gnieźnieńska

prymas Polski

bp Janusz Stepnowski

Diecezja Łomżyńska

abp Wiktor Skworc

Archidiecezja Katowicka

bp Krzysztof Nitkiewicz

Diecezja Sandomierska

bp Henryk Tomasik

Diecezja Radomska


dobre info o biskupach:


nasz Biskup:







odpowiadamy.eu - na listy się odpowiada

(c) odpowiadamy.eu